top of page

Białoruska Strefa Wykluczenia.

26 kwietnia 1986 roku, o godzinie 1:23:40, podczas przeprowadzania testów doszło do stopienia rdzenia reaktora i wybuchu pary wodnej w czwartym bloku Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Przyczyną była wadliwa konstrukcja, błędy ludzkie oraz złe procedury bezpieczeństwa. Do atmosfery dostała się ogromna ilość radioaktywnego pyłu.

4 blok reaktora Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i ewakuacja Prypeci


Kiedy myślimy o katastrofie w Czarnobylu, mówimy o Ukrainie, o ewakuacji Prypeci, o elektrowni i samosiołach, którzy powrócili do swoich domów. Jednak mało osób wie, że skażeniu, bardziej niż Ukraina, uległa Białoruś. To właśnie na nią spadła większa część materiału po wybuchu czwartego bloku elektrowni. Na Białorusi, na podobieństwo ukraińskiej, w 1988 roku utworzono 30-kilometrową strefę zamkniętą, o nazwie Poleski Rezerwat Radiacyjno-Ekologiczny. Powstał on na mocy decyzji Komunistycznej Partii Białorusi i Rady Ministrów Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Obszar otoczono drutem kolczastym, wioski wysiedlono, niektóre wyburzono i zakopano. Teren jest rozległy i nieuczęszczany przez człowieka. Natura bardzo szybko zabrała co jej. W rezerwacie można odnaleźć wiele gatunków zagrożonych wyginięciem. W zimie na pewno spotkamy tam żubra lub konie Przewalskiego.

30 kilometrowa Strefa - otoczona drutem kolczastym

Ignacenka - likwidator, bohater Ukrainy, w tle nazwy wysiedlonych oraz zakopanych wiosek

Białoruska Strefa Wykluczenia, nie jest tak atrakcyjnym miejscem dla masowej turystyki jak ta ukraińska, czarnobylska. Nie znajdziemy elektrowni i chłodni kominowych, wielkiego opuszczonego miasta, stacji kolejowej czy militarnego miasta z ogromnym radarem. Tutaj odnajdziemy małe wioski z drewnianymi, ledwo trzymającymi się na ziemi domami, a między nimi zobaczymy chowające się w chaszczach, stodoły i ziemianki. Na skraju Strefy leży małe miasteczko, Słoneczny. Wzorowane było ono na ukraińskiej Prypeci, jednak nie miało takich rozmiarów. Choć podobnie jak w atomowym mieście, będzie tam szkoła, przedszkole, dom kultury, sklep oraz piętrowe budynki mieszkalne. Białoruska Strefa dzieli się na pięć mniejszych stref – wykluczenia, całkowitego wysiedlenia, częściowego wysiedlenia, pełnej kontroli dozymetrycznej oraz okresowej kontroli dozymetrycznej.

Pomiar promieniowania


Jak to się w ogóle stało, że możliwy jest legalny wjazd do Białoruskiej Strefy Wykluczenia po 33 latach od katastrofy w Czarnobylu? Według białoruskich urzędników, wiele biur podróży wyrażało zainteresowanie odwiedzeniem tego miejsca w celach turystycznych. Zgodnie z wcześniejszym prawem obowiązującym na Białorusi, przebywanie na terenie Strefy było zabronione. Jednak władze postanowiły to zmienić i zleciły misję rozwoju turystyki w tym rejonie. Czarnobylska Strefa Wykluczania od lat przyciąga tłumy turystów, a za nimi pieniądze. Może właśnie to był jeden z głównych motywów działania. Aktualnie zgodę na wjazd do tego państwa w państwie można otrzymać bezpośrednio przez administrację rezerwatu albo za pośrednictwem firm turystycznych i co za tym idzie wzięcie udziału w zorganizowanym wyjeździe – z Polski to Napromieniowani.pl oraz Aliena Tours.

Szkoła

Szkoła

Jak wyglądała nasza „wycieczka” do Białoruskiej Strefy Wykluczenia? Tym razem wybraliśmy Napromieniowani.pl (po raz pierwszy w Zonie byłam z Alieną Tours) i jak zwykle w przypadku tych wyjazdów, spotkaliśmy się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Tam poznaliśmy naszą skromną siedmioosobową ekipę i dwóch fajnych ludzi z Napromieniowanych, Żenię i Mikołaja. Wyruszyliśmy prosto na przejście graniczne, aby po dwunastu godzinach jazdy trafić do Chojników, które były naszą bazą wypadową do Strefy. Po przyjeździe zobaczyliśmy mieszkańców miasteczka malujących płot dla wspólnego dobra, brak jakikolwiek śmieci leżących na ziemi oraz pomnik wiecznie żywego Lenina. Takiego wschodu właśnie się spodziewałam. Czekałam na Białoruś bardzo! Po Rosji i Ukrainie było to kolejne państwo, które bardzo chciałam odwiedzić. Jak już raz człowiek zobaczy wschód to potem go do niego ciągnie. Chociaż może to wina korzeni. Wspominałam w swojej pierwsze relacji z Czarnobyla, że moja rodzina od strony ojca pochodzi ze wschodu, a moje nazwisko, które oznacza „bukłak” jest ukraińskie. Języka mi tyko brakuje do tego wszystkiego.

Lenin

Lenin

Pierwszego dnia zameldowaliśmy się w hotelu „Żurawinka”, zjedliśmy typowy po tej stronie granicy obiad – surówka jako przystawka, ziemniaki i mielone, obowiązkowo z chlebem. Następnie poszliśmy do okolicznego muzeum zobaczyć wystawę o Czarnobylu i na mały przedsmak eksploracji w postaci opuszczonych XIX-wiecznych dworów. Wszyscy głodni Białoruskiej Zony czekaliśmy na dzień drugi, ponieważ z samego rana, uzbrojeni w latarki, rękawiczki, porządne buty i taktyczne odzienie, ruszyliśmy na niezbadane jeszcze przez człowieka tereny Białorusi. Zapakowaliśmy się do legendarnego pojazdu UAZ 452, znanego potocznie jako „buchanka”, poznaliśmy naszego kierowcę oraz przewodnika – tak samo jak w Czarnobylu, aby poruszać się po Strefie potrzebujemy człowieka pracującego w niej. W tym przypadku był to przemiły i uśmiechnięty gość, który razem z nami eksplorował teren, ponieważ sam mało co go zna. Można powiedzieć, że obudził się w nim zew stalkera, bo nijak mu nie przeszkadzały brud, deszcz, błoto i uginająca się podłoga. Był z nami także Piotr, facet od organizacji wyjazdu po stronie Białorusi. Swoją przygodę rozpoczęliśmy od punktu kontrolnego, czyli posterunku 30-sto kilometrowej Strefy. Pokazaliśmy nasze przepustki, obowiązkowo musieliśmy mieć przy sobie paszporty i jak zwykle zostały nam przedstawione zasady obowiązujące na obszarze Zony – między innymi te, że wchodzimy tam na własną odpowiedzialność, ale także, żeby nie kłaść swoich prywatnych rzeczy na ziemię, nie siadać, nie jeść owoców zerwanych ze krzaczka i nie spożywać jedzenia na otwartym powietrzu. Po podpisaniu stosownych papierków Strefa stała przed nami otworem!

Wjazd do Białoruskiej Strefy

UAZ 452 - Buchanka


Pojechaliśmy naszą buchanką, eskortowaną wyjątkowo przez dwóch dziennikarzy z kanału pierwszego rosyjskiej telewizji, którzy chcieli zrobić reportaż ze Strefy na 33 rocznicę katastrofy w Czarnobylu (link na końcu relacji) do wiosek Drońki, Pagonnoje oraz Orewicze. Tam mogliśmy swobodnie eksplorować teren oraz znaleźć takie miejsca jak punkty apteczne, domy mieszkalne z legitymacjami partyjnymi, szkoły z w miarę dobrze zachowanymi klasami fizyczną i chemiczną, dom kultury z obowiązkowym wizerunkiem Lenina, szopy z łóżkami i rzeczami osobistymi, liczne gazety oraz plakaty propagandowe. Deszcz padał przez cały dzień, ale w żaden sposób nie przeszkodziło to w zaplanowanej eksploracji. Po wizycie przy opuszczonych barkach, szczęśliwi i zadowoleni powróciliśmy do „Żurawinki” z napromieniowaniem równym jednej godzinie lotu samolotem.

Opuszczone barki

Plakaty propagandowe

Grób rodziny żydowskiej zamordowanej w 1941 roku

Legitymacje partyjne

Na początku drugiego dnia eksploracji, zostaliśmy zaatakowani przez tłumy dziennikarzy. Chcieli oni zrobić reportaż o Strefie Białoruskiej i przy okazji jeszcze załapać się na 33 rocznicę katastrofy. I tym sposobem wylądowaliśmy przed kamerami Białorusinów, Rosjan a nawet Brytyjczyków, dając wywiady w trzech językach. Gdy już zostaliśmy uwolnieni od szklanego ekranu, ruszyliśmy do fabryki paszy, wioski Wygrebnaja Sloboda, mijając po drodze inne wioski oraz do białoruskiej mikro-Prypeci – miasta Słoneczny. Oprócz tego byliśmy w stanie zobaczyć w oddali nowy sarkofag Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Weszliśmy na jedną z wież patrolowych rozsianych po Zonie, które służyły do obserwacji pożarowej. Niestety przez brak dostatecznej ilości czasu, nie mogliśmy odwiedzić białoruskich samosiołów. Podczas całego pobytu w Strefie, nie udało nam się także zobaczyć dziko żyjących zwierząt oprócz całego stada żurawi, jednak nie umknęła naszej uwadze niesamowita przyroda, która nietknięta przez człowieka, żyje spokojnie swoim życiem.

Wywiad dla białoruskiej telewizji

Fabryka paszy

Fabryka paszy

Wieża patrolowa

Widok z wieży patrolowej

Widok z wieży patrolowej

Słoneczny

Słoneczny

Słoneczny

Na eksplorację Białoruskiej Zony, zostały przeznaczone tylko dwa dni. Tylko takie pozwolenia wydawała administracja. Wiemy już teraz, że najbliższe wyjazdy będą zawierały w sobie całe trzy dni. Po naszym głównym celu wyjazdu, pojechaliśmy jeszcze zobaczyć Mińsk, Linię Stalina oraz Twierdzę w Brześciu.

Linia Stalina

Linia Stalina

Mińsk - obelisk miasta-bohatera

Galeria zdjęć - kliknij tutaj


Reportaż z kanału rosyjskiego - kliknij tutaj

Reportaż z kanału białoruskiego - kliknij tutaj


Podsumowanie wydatków:

Koszt wyjazdu (Napromieniowani.pl) - 1790 zł

PKP: Poznań - Warszawa - Poznań - 110 zł

Pamiątki, jedzenie, napoje - 126 zł


Razem: 6 dni - 2026 zł





Posts
bottom of page